piątek, 20 listopada 2015

Rozdział 18 "Już nigdy nie zdążę tego powiedzieć!"
*Perspektywa Andreasa*
Zacząłem krzyczeć jak mała wystraszona dziewczynka, ale jakby ktoś wywalił się na tym na czym ja sam by się wystraszył. Początkowo myślałem, że to korzeń drzewa, ale jak bliżej się przyjrzałem to stwierdziłem, że spod ziemi wystaje kawałek ręki z dłonią. Szybko zacząłem przekopywać miejsce skąd wystawała ręka i modliłem się o jedno "Żeby to nie była ona! Żeby to nie była Si". Po chwili grzebania w błocie udało mi się zgarnąć ziemię z całego ciała osoby. Moje modlitwy na nic się zdały. To była ona. Przeżyłem traumę. Kiedy zobaczyłem ją , jej twarz szybko chwyciłem za jej ramiona usiadłem i przeciągnąłem jej głowę na moje nogi. Jeszcze z  resztkami beznadziejnej nadziei zacząłem ją klepać po policzkach
-Si obudź się! Nie rób mi tego! Nie możesz! Rozumiesz nie możesz! Ja cię kocham! Zrozum! Si zostawiaj mnie tu samego! Ja cię kocham! Kocham najbardziej na świecie! Kocham...-rozkleiłem się totalnie, zacząłem ryczeć ,a przez łzy szarpałem dziewczyną dalej myśląc ,że jeszcze żyje. Nie dało to żadnego rezultatu. Stefania była martwa. Moja ukochana dziewczynka była martwa. Nie żyła. Miłość mojego życia była zimna i spoczywała na moich kolanach. Trzymałem trupa. Po chwili do mnie przybiegła cała reszta, która zapewne usłyszała moje wrzaski. Wszyscy próbowali ją obudzić, pytali jak to się stało, jak ją znalazłem ,a ja nie byłem w stanie wypowiedzieć ani jednego najmniejszego słówka.
***
Minęły dwa dni. Nadeszła najgorsza chwila mojego życia. Pogrzeb kogoś kogo kochałem, a nigdy nie zdążyłem mu tego wyznać. Cała kadra Niemiec i Austrii zawitała na pogrzebie. Nie był on tłumny był raczej skromny. Wszędzie było pełno czerni. Nie tylko ubiór wszystkich zgromadzonych i nagrobek wraz z trumną,ale pogoda też jakby przeżywała to wszystko razem z nami, bo niebo miało kolor ciemnego granatu i gdzieniegdzie pojawiały się drobne błyski.
***

Już po pogrzebie siedząc w domu oglądałem nasze wspólne zdjęcia. Myślałem, że zaraz stracę życie. Wszędzie była ona uśmiechnięta, wesoła i rozpromieniona. Robiła dziwne miny ,wygłupiała się. Robiła mi na złość i lubiła mnie denerwować. A teraz to wszystko zniknęło. Zniknął sens życia...





Moi kochani czytelnicy. Blog dobiegł końca rozdział ostatni krótki wiem. Mam nadzieję że historia wam się podobała. Mam na myśli całokształt. Dziękuję za czytanie. Pozdrawiam sAndi 

2 komentarze:

  1. Witaj Kochana.
    Szkoda że to koniec.
    Opowiadanie było na prawdę wciągające i fascynujące.
    Zaskoczyłas mnie.
    Miałam nadzieję że Si przeżyje i wszystko będzie dobrze.
    Szkoda, że Andreas nie zdążył wyjaśnić Si tego że ją kocha.
    Cóż do zobaczenia na innych blogach.
    Buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne ^^ No przyznam, że się popłakałam :D Mam nadzieję, że założysz jeszcze jednego bloga z opowiadaniem ;* Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń