Rozdział 15 "Dlaczego mnie kłamałeś?"
*oczami Si*
Tak się bałam, że straciłam przytomność. Teraz jestem w
karetce. Naturalne pytania jak się czuję, czy coś mnie boli i takie tam. Na
moje szczęście wywiad nie trwał długo. Najnormalniej na świecie lekarz
stwierdził, że to wszystko było spowodowane przez nic innego jak strach. Po paru
minutach mogłam już wrócić do chłopaków. Zaczęli mnie pytać kolejno czy już
wszystko dobrze itd. Jednak zdziwiło mnie zachowanie Andreasa. Nie raczył
podejść odezwać się ani nic. Nie rozumiałam tego. W dodatku siedział taki jakiś zmartwiony, a może zamyślony. Bez wahania przeprosiłam chłopaków i podeszłam
do niego
-Co jest Andi?
-A co ma być?
-No, bo masz taką smutną buźkę
-Nie zawsze się da uśmiechać uwierz. A co z tobą?
-Dobrze. Nic mi nie jest
-Przepraszam to przeze mnie
-Nie mów tak
-Ale taka prawda... Chociaż w zasadzie też mogłaś powiedzieć
,że się boisz
-Wyszłabym na kretynkę
-Nie wyszłabyś na żadną kretynkę... A co jakby ci się coś
stało
-To spełniłoby się moje największe marzenie
-To znaczy?
-Umarłabym
-Proszę cię nie mów tak
-Czemu?
-Bo mi na tobie zależy i nie mogę słuchać jak ty mówisz
takie rzeczy... Chodź tu-pociągnął mnie za rękę w wyniku czego usiadłam mu na
kolanach- słuchaj kwiatuszku muszę ci coś wytłumaczyć zanim będzie za późno
-Dobrze, a więc o co chodzi?
-No, bo ja nie byłem z tobą do końca szczery
-Eee... Ale w jakim sensie?
-Na samym początku powiedziałem, ci że jestem całkiem wolny
nikogo nie mam... To było kłamstwo cały czas wtedy chodziłem z Moniką
-Co?!-zerwałam się na równe nogi
-Ale już z nią zerwałem! Możemy być razem!
-A czy ja kiedykolwiek powiedziałam, że chcę z tobą
chodzić?! Na razie jesteś moim przyjacielem i tylko przyjacielem! A w ogóle jak
mogłeś mnie tak perfidnie okłamać?! Jak mogłeś?!
-Przepraszam. Błagam wybacz mi nie chciałem żeby to tak
wyszło
-Słuchaj ja się muszę teraz w ogóle zastanowić czy nasza
znajomość ma jeszcze sens, a tymczasem żegnam
-Ale Si!
-Pa!
Jak mogłam być taka głupia i nie skapnąć, się że on ma
dziewczynę. Przecież on ma całą obstawę bo nie dość ,że sportowiec to jeszcze
przystojny, a czego ja się mogłam spodziewać. Że polubi, a może pokocha taką
szarą myszkę jak ja? Byłam kompletną idiotką. Tymczasem zadzwoniłam po taksówkę
-Dzień dobry chciałabym zamówić taksówkę pod Park Linowy w
Oberstdorfie
-Dzień dobry dobrze będzie za około 5 minut
-Dziękuję bardzo
-Proszę
-Do widzenia
-Do usłyszenia
Rozłączyłam się i poszłam w kierunku wyjścia z parku
linowego. Po chwili poczułam dłoń na moim ramieniu. Odwróciłam się
-Si proszę!
-Wellinger odwal się! Daj mi spokój! Nie chcę nic co związane z tobą! I wstydzę
się tego, że nie zauważyłam tych wszystkich dziewczyn, które na ciebie lecą, a
ty sobie wybierasz, która lepsza
-Ale to nie prawda!
-Prawda! Właśnie taka jest prawda! A teraz żegnam
Wsiadłam do taksówki, która przed chwilą podjechała.
Słyszałam jeszcze przez chwile krzyki Wellingera, że to nie tak jak myślę ,że
to naprawi, a dodatkowo widziałam jak jeszcze przez chwilę biegł za samochodem,
ale nie robiłam sobie z tego nic. Ja go polubiłam, nawet bardzo. Tak bardzo,
bardzo wiecie. A on jednak okazał się być zwykłym dupkiem. Z Oberstdorfu do
Ruhpolding jechało się około 2 godziny. Nawet szybko mi to minęło. Cały czas
zajmowałam się głównie rozmyślaniem nad sensem mojego życia, którego stopniowo
coraz bardziej nie dostrzegałam. Byłam już pod domem
-Dziękuję-rzuciłam hasło wysiadając z pojazdu. Szybkim
krokiem minęłam próg domu. Już w środku zastałam zaspaną Weronikę
-Witam księżniczko- rzekła
-Cześć
-Tak się zastanawiam czy czasem nie mogłabyś łaskawie powiedzieć
gdzie leziesz
-Nie jestem małym dzieckiem żeby ci się spowiadać ok?
-O Jezu coś ty taka wredna
-Nie twój interes
-A może jednak
-Odwal się ok?
-No dobra spokojnie
-A idź pani
Olałam przyjaciółkę i poszłam na górę do swojego pokoju. Tam
naturalnie zamknęłam drzwi na klucz i włączyłam płytę Linkin Park o tytule
"Meteora"- jedna z moich ukochanych. Włączyłam wieżę na 70% i
rzuciłam się na łóżko. Na razie nie było ani jednej rzeczy, o której bym mogła
pomyśleć oprócz tego co zaistniało raptem 2 godziny temu. Nie mogłam eis z tym
pogodzić. Nie umiałam. Moje życie stawało się coraz bardziej beznadziejne. A
teraz jeszcze zastanawiałam, się o którą Monikę mu chodziło... Bo jeżeli to ta
z mojej, a raczej naszej klasy to ja się chyba potnę. Ciekawość mnie zżerała. Otworzyłam
laptopa. Tam szybko weszłam na Facebooka i zobaczyłam że jest dostępna. Bez
wahania do niej napisałam
Ty:
"Cześć Monika. Mam sprawę. Czy mogłybyśmy się dziś
spotkać gdzieś na kawie?"
Monika:
"Cześć. Nie wiem czy to odpowiednia chwila"
Ty:
"Jednak nalegałabym"
Monika:
"No dobrze, ale nie długo... Mam nadzieję, że masz
naprawdę duży powód żeby mnie jeszcze bardziej dołować. Spotkajmy się w
kawiarence na rogu ulicy Strasberga za 10 minut."
Ty:
"Ok"
Po tym szybko ubrałam się w rurki i koszulę w kratkę, a do
tego trampki. Jeszcze tylko ogarnęłam włosy, bo byłam nieźle rozczochrana. Wszystko
zajęło mi 10 min. Na koniec biegiem zmierzyłam 1/3 miasta aby dotrzeć do
kawiarni. Naturalnie się spóźniłam
-Cześć, przepraszam za spóźnienie
-Cześć nie szkodzi
-Coś się stało?
-A tam tylko chłopak ze mną zerwał-po jej policzku spłynęła
łza
-A kto był tym chłopakiem?
-Czy to ważnie?
-Poniekąd tak
-Wellinger ten cham, który zrywa SMS-em!
-Wellinger?! Zerwał przez SMS-a?
-Tak!
-Mogę przeczytać?
-Jeśli koniecznie chcesz- Dała mi telefon, a ja wszystko
sobie przeczytałam i poukładałam
-Masakra
-Wiem... I to dla jakiejś innej
-Wiesz muszę chyba coś powiedzieć
-Co takiego?
-No bo... Byłam dziś z nim w parku linowym i mi powiedz...
-To ty jesteś tą inną! Jak mogłaś!
-Przepraszam ja nie chciałam
-Ty!- dostałam z liścia w twarz i popatrzyłam za wybiegającą
z budynku całą we łzach Moniką. Było mi jej szkoda. Nasiliło mi się poczucie
winy. Poczucie, że zrujnowałam jej życie.
Elo melo :) Sorka że znów spóźniłam i to o ile ale mam ostatnio straszny limit czasowy... Wybaczycie no nie? A swoją drogą podoba wam się? Chcecie kolejny? Pozdro sAndi :D