Rozdział 14 "Co za dzieci z tych facetów"
Kiedy wszyscy z wszystkimi się poznaliśmy udaliśmy się w
zabawę. Najpierw ściana wspinaczkowa... Nic trudnego. Weszłam na nią w parę
sekund zresztą tak samo jak moi koledzy. Później był powietrzny mostek...
Jesteś przypięta liną i przechodzisz po linie.Nic trudniejszego. Jednak kiedy
był zjazd linowy nad wodą i to jeszcze z taką wysokością poczułam zagrożenie.
Chłopaki prócz Andreasa byli już na drugiej stronie liny. Teraz moja kolej. Za
mną Andi, a jak patrzę w dół to się zastanawiam czy jest mi bardziej słabo czy
niedobrze.
-Si wszystko w porządku? Chyba się nie boisz?
-Ja?! Gdzie?! Ciekawe czego mam się bać!
-No nie wiem wyglądasz tak jakbyś zaraz miała zgon zaliczyć
-Ja się nie boję!-ale ze mnie kretynka. Kogo ja próbuję
oszukać? Chyba tylko siebie. Ale już wcisnęłam kit Andreasowi jaka ja to
odważna nie jestem więc muszę... Raz, dwa, trzy! I jadę! Ni stąd zaczęłam się drzeć jak idiotka, a kiedy byłam parę centymetrów nad wodą zrobiło
mi się bardzo gorąco. Oddech zaczął być nieregularny. Odleciałam.
*oczami Andreasa*
Si wyglądała jakby zaraz miała umrzeć. Ale skoro zapewniała
mnie, że wszystko jest w porządku i że w ogóle się nie boi pościłem ją na ten
zjazd. Jednak widok w połowie drogi kiedy człowiek prawie styka się z wodą
przeraził mnie. Si chyba straciła przytomność i teraz tylko linka trzymała ją
nad wodą głębokości 9 metrów.Chłopaki stojący na platformie z drugiej strony
ucichli. A ja bez chwili wahania puściłem się i zjechałem do niej.Wisiała
głową w dół, a niebieskie końcówki jej włosów były w wodzie. Wyglądało to tak
jakby ktoś ją zaczarował w jakiś sen i tylko unosił delikatnie nad taflą wody.
Ja spanikowałem.Zacząłem wykrzykiwać jak małe dziecko
-Si obudź się! Si nie rób mi tego!-po prostu jak scena z Titanica z tym, że woda nie wynosiła 5 stopni, a 20 i nie byliśmy w wodzie, a nad
nią.-Stefaniu obudź się! Stefani!
-Przyciągnij ją tutaj!-usłyszałem głos mojego trenera
-Dobrze! -zrobiłem z swoich nóg "krzesełko" na
którym trzymałem dziewczynę, a sam podciągając się na linie zjazdowej próbowałem
dotrzeć do moich znajomych.Po paru chwilach udała mi się ta sztuka. Byłem już u
góry.
-Odepnijcie ją!-wydałem polecenie
-Już, już!-odpowiedzieli prawie jednocześnie Marinus i Karl.
Jak im kazałem tak i zrobili. Odpięli Stefanię i położyli ją a Werner zaczął
sprawdzać podstawowe rzeczy... Czy oddycha itd.I tu był problem... Nie
oddychała
-Nie oddycha! Chłopaki migusiem do samochodu po apteczkę i
zadzwońcie na pogotowie!-wydzierał się Werner-Wellinger ty nie masz dziewczyny więc
brać się za sztuczne oddychanie!
-Jak nie mam?! A Monika to co?
-Czyli Monika jest ważniejsza od twojej Si?
-No nie...
-To nad czym się ty jeszcze zastanawiasz?
-Już!-wziąłem się za robotę... Najpierw masaż serca później
to co było chyba najbardziej krępujące... Tzw. "usta usta". Chociaż z
drugiej strony mogłem wreszcie zasmakować w jej ustach.I to było wspaniałe. I
przy okazji moja ukochana się przebudzała. Powoli bo powoli ale się
przebudzała. Boże Wellinger co ty chrzanisz?! Przecież masz inną dziewczynę!
Przecież zranisz Si! Twoją małą Si! Znowu chcesz wszystko zepsuć?! Człowieku
opamiętaj się!-z tajemniczego zamyślenia wyciągnęło mnie uderzenie od Marinusa
w twarz
-Stary pobudka co jest z tobą?! Dziewczyna się ciebie pyta, a
ty zamyślasz się!
-Co?! Si obudziłaś się!Boże obudziłaś się!-tak jakoś ją
przytuliłem-czemu mi nie powiedziałaś, że się boisz?!
-Nie chciałam wyjść na mięczaka
-Si... Moja głupiutka Si... Ja bym się nigdy z ciebie nie
śmiał... Wręcz przeciwnie się zamartwiałem.
-Na prawdę?
-Na prawdę... Uwierz mi nie wybaczył bym sobie gdyby ci się
coś stało
-Ekhem... Nie chcę przeszkadzać wam amorki ale karetka
przyjechała więc dobrze by było gdyby cię zbadali-zaczął Werner
-On ma rację... Chodź-powiedziałem podając dziewczynie rękę
i pomogłem zejść z umiejscowionej na drzewie platformie. Już na dole oddałem ją
w ręce lekarzy.Dobijał mnie tylko fakt, że oszukuję dwie dziewczyny i samego siebie. Ale nie mogłem sobie wyobrazić życia bez Stefani. Wyciągnąłem z kieszeni
telefon i napisałem do Moniki
Ty:
"Droga Moniko... Bardzo cię lubię ale niestety ze
smutkiem muszę to napisać, że z nami koniec!"
Nie długo później dostałem odpowiedź
Od Monika Kristis:
"Co?!! Andreas jak to?!! Ja cię kocham! Nie możesz mnie
zostawić! Nie teraz! Błagam zostań!"
Ty:
"Przepraszam... Nie pisz już do mnie"
Od Monika Kristis:
"Andi nie! Błagam!"
Ty:
"Sorry"
Zakończyłem tą
znajomość ale miałem poczucie, że zachowałem się jak ostatni dupek. Zerwałem z
dziewczyną przez SMS-a nie dając jej ani słowa wyjaśnienia. Jednak byłem pewny, że w szkole jej nie uniknę. Chodziłem z nią do klasy lecz zawsze próbowałem
ukryć, że jest moją dziewczyną. Sam nie wiem dlaczego. Byłem w niej zakochany po
uszy aż do czasu kiedy w moje życie wkręciły się te dwie sąsiadeczki. Weronika i
Stefania. Przez Si zraniłem moją dziewczynę ale znowu nie umiałem sobie
wyobrazić że mógłbym zranić Stefanię w tak bezczelny sposób i to po raz drugi.
Zostałem sam ze sobą.
Witaaam :* Przepraszam was bardzo że tak długo czekaliście ale szkoła i te rzeczy... Teraz myślę że będę miała więcej czasu to będę częściej albo chociaż regularnie dodawać posty :) Swoją drogą proszę o komenty bo mam wrażenie że już prawie nikt mnie nie czyta :)