Rozdział 1 "Podwójna moc Hybrydy"
Droga była długa,męcząca i żmudna.Trwała już dobre dwie godziny i wreszcie nastało to na co czekałyśmy z takim upragnieniem.Pojazd zatrzymał się.Wyjrzałyśmy przez szybę i doznałyśmy szoku.Staliśmy przed dużym, nowoczesnym, biało-szarym budynkiem na którym widniał numer 96.Byłyśmy mocno zaskoczone. Minęła chwila po czym kierowca samochodu dał nam klucze i wysiadł by zająć się wypakowywaniem bagaży.My jeszcze chwilę siedziałyśmy w bezruchu po czym również wysiadłyśmy z samochodu by udać się na zwiady nowego mieszkania. Lokalizacja była piękna- teren górski. Po wyjściu z auta zabrałyśmy nasze walizki i podążyłyśmy ku naszemu nowemu domowi.Jednakże, gdy kierowca odjechał rzuciłyśmy wszystko co trzymałyśmy w rękach i dostałyśmy prawdziwego ataku euforii. Śmiałyśmy się i skakałyśmy jak nienormalne, a sąsiedzi tylko patrzeli na to z olbrzymim zafascynowaniem.Po kilku chwilach uspokoiłyśmy się i z powrotem wzięłyśmy walizki.Weszłyśmy do budynku, a tam kolejny szok.Wszystko było takie nowoczesne...
-No to nasi starsi się postarali nie?- zapytałam
-A jak... Tu jest genialnie
-Wiem mnie też się podoba
-A może uczcimy jakoś nasz przyjazd tu
-Co masz na myśli?
-Jakaś mała imprezka by nie zaszkodziła
-Ale tak we dwie? W domu?
-Chyba w willi z basenem a nie w domu... A poza tym nie... Nie na chacie przecież w Niemczech też są cluby z imprami, nie?
-No w zasadzie tak... to w takim razie ja idę poszukać swojego pokoju i właśnie tego clubu z imprezą
-Ok... To ja idę się zapoznać z resztą terenu
I wtedy nasze drogi się rozeszły.Ja poszłam na poddasze. Tam miał się znajdować mój pokój i tak też było...Był to czarno-biały pokój z olbrzymim oknem i widokiem na całe miasto.Poza tym było jeszcze wielkie wyrko, szafa, biurko i takie tam dodatki.Postawiłam mój bagaż na podłodze i usiadłam na łóżku wpatrując się w ciemne miasteczko rozświetlone lampami ulicznymi.Trwałam w melancholijnym spojrzeniu dłuższą chwilę.A co mnie z tego spojrzenia wyrwało? Oczywiście Weronika.Usłyszałam jej głos i jakbym jej nie znała to bym myślała że ktoś próbuje wykrzyczeć, że dom się pali ale to nie było to.Zbiegłam szybko po schodach do garażu skąd dobiegał krzyk.Pierwsza reakcja
-Weri co się tak drzesz?- A druga to pozycja w bezruchu z otwartymi ustami na oścież i wzrokiem wbitym w jedno miejsce... W samochód. Przed nami stał biały Lexus.A co się wiąże z Lexusem? Moja ukochaną reklama "Lexus- podwójna moc Hybrydy".A z czym się wiąże podwójna moc Hybrydy? A o tym się dowiecie już innym razem.
-No to starsi naprawdę się postarali... Bryka i to nie byle jaka
-No a jak... Lexus...
Stałyśmy jeszcze chwilę wpatrując się w pojazd po czym przebiłam niezręczną ciszę słowami
-Wiesz co samochód jest boski ale jak mamy gdziekolwiek iść to może chodźmy poszukać gdzie... Co ty na to?
-Dobrze gadasz...
Wyszłyśmy na parter usiadłyśmy, a raczej rzuciłyśmy się na kanapę i swoimi zgrabnymi rączkami chwyciłyśmy za laptopa.Widziałyśmy kila ofert aż natrafiłyśmy na idealną... 500 metrów z domu.
-Si to idziemy na tą?
-No tak... A kiedy ona się zaczyna?
-No za godzinę
-To zbieraj się musimy się przecież przygotować
-No wiem
Zerwałyśmy się jak poparzone i biegusiem na górę się ubrać.Wera musiała jeszcze zdemaskować swój pokój co jej chwilę zajęło, a ja szybko wbiegłam na teren pokoju i zaczęłam przerzucać ubrania.Po kilku minutach znalazłam idealne... Czarne trampki, leginsy i czerwona koszula w czarną kratę do tego włosy spięte w koka i byłam gotowa... Zajęło mi to prawie 40 minut...(ps. wiedzcie ja nie należałam do tych, które kochają jakieś sukienki kokardki i Bóg wie co tak samo było z Werą). Czekałam jeszcze pięć minut na Weronikę po czym wyszłyśmy z domu i poszłyśmy- tak na nogach- do klubu z hotelem- bo nawet te 500 metrów po kilku drinkach to za dużo.Natrafiłyśmy idealnie impreza się zaczynała ale my? My usiadłyśmy przy barze i nic dopóki nie wkroczył barman
-Chcecie coś dziewczyny?
-Ja proszę drinka- powiedziałam
-Ja to samo
Nie minęła minuta kiedy przed nami stały już literatki z napojem alkoholowym.A my? My siedziałyśmy patrząc w blat od czasu do czasu popijając napój.I tak minęła impreza... Głównie na słuchaniu muzyki granej w klubie i popijaniu alkoholu.Siedziałyśmy tak od 18:00 do 1:00.Ja nie wytrzymałam... chciało mi się spać
-Weri ja idę spać który mamy pokój?
-Mamy... 97
-Dobra dzięki... A położyłaś mi tam moją kurtkę
-Tak, leży na łóżku
Ok, a wiec poszłam w stronę schodów, aby udać się do pokoju.Wytaszczyłam się na piętro i szam korytarzem patrząc jak przebiegają numerki 94, 95, 96, O! Jest 97... Weszłam kulturalnie trzaskając za sobą drzwiami.Zaświeciłam światło, puściłam na ful metal i rzuciłam się na łóżko... Tylko coś mi nie pasowało... Pokój maił być kawowy, a nie zielony... Ale cóż może mojej kumpeli się kolory pomieszały bo po takie dawce alkoholu miały prawo... Jednak przekonałam się że to nie jest mój pokój a po czym? Po tym że z łazienki wyszedł jakiś mężczyzna- którego od razu poznałam -w samym ręczniku.Widocznie był zszokowany moją wizytą podobnie jak ja sama jego obecnością.Wstałam na równe nogi i popatrzyłam się z takim samym zdziwieniem jak on na mnie z tym że ja jeszcze spaliłam cegłę (zarumieniłam się).
-Przepraszam bardzo- tyle wypowiedziałam i wyszłam.Byłam mocno zirytowana i zawstydzona... Szybkim krokiem zeszłam na dół i poszłam do Weroniki...
-Weronika czy nasz pokój to 97?
-Nie... Skąd ci to przyszło na myśl... My mamy 96
-Dobrze wiedzieć
Postanowiłam zachować spokój i wrócić pod wskazany pokój.Poszłam i tym razem weszłam upewniając się czy aby na pewno to nasz pokój.Na to wyglądało ze tak... Na łóżku leżała moja kurtka.Więc rzuciłam się na nie i przypomniałam sobie jedną rzecz... Telefon! Telefon został u tego faceta "ale ja tam nie wrócę!" pomyślałam "wykorzystam Weronikę! Ale rano".I to była moja ostatnia myśl przed snem.A czy może wspominałam już że wpakowałam się do pokoju Andreasa Wellingera?
Super to twoje opowiadanie ! Czekam na następny :3
OdpowiedzUsuńSuper! :D
OdpowiedzUsuńSuper! :D
OdpowiedzUsuń