Rozdział 2 "Życie to real, a nie przypadek"
Sen,sen i sen tylko o tym myślałam podczas snu... Nie miałam pojęcia co z Weroniką i mało mnie to obchodziło szczerze mówiąc.
***
Mam do was pytanie? Dlaczego nie można spać dłużej przy mojej przyjaciółce? Dlaczego zawsze ma wejście smoka i musi mnie budzić?! I ten raz nie był wyjątkiem... Weszła do pokoju stylem "wjeżdżam z buta i pierwsze co to potknęła się o moje rozpierdzielone na środku buty, później klęła, bo ubiła sobie palca u nogi, a na koniec rzuciła się na łóżko nie zważając na to na,którym śpię ja i co? I walnęła się na mnie.
-Si?
-Czego?
-Co tu tu robisz?
-Kurw... Kurde... Próbuję spać!
-Coś taka wściekła?!
-A jakby na ciebie w środku nocy rąbnął się jakiś cep jakim jesteś ty byłabyś zadowolona?
-No nie wiem, nie wiem
-A ja wiem!
-To jak brzmi odpowiedź?
-Na pewno chcesz wiedzieć?
-No tak
-A więc odpowiedź brzmi... NIE!
-Dobra,dobra jeszcze jakieś życzenia?
-A wiesz, że tak
-Jakie?
-Daj mi do jasnej cholery spać!
-Ale mi się nie chce!
-Tak?
-Tak!
-To mam dla ciebie wyzwanie... Przyjmujesz?
-Pewnie, że tak! Jakie?
-A więc idziesz teraz do pokoju 97 i przynosisz mój telefon, który tam został...
-Ok już idę!
I rzeczywiście poszła... A ja? Ja przykryłam głowę poduszką i kontynuowałam sen.
.......................Oczami Weroniki.........................
Si sobie umyślała żebym poszła do pokoju 97 po jej telefon... Ale co do cholery robił tam jej telefon?! Zapytam jej później.Dokładnie 3:00, a ja wbijam z buta na teren pokoju 97.Zaświeciłam światło i zerknęłam na łóżko... Spał jakiś gościu, któremu najwyraźniej przeszkadzało światło... Miałam tyle białej wody we krwi, że nawet faceta nie poznałam.Podeszłam i zaczęłam tym ktosiem szarpać.
-Ty gościu oddawaj telefon!- popatrzył na mnie nic nie odpowiadając- Nie nie pal głupa, że nie rozumiesz! Oddawaj fona! Takie białe, podłużne z jabłuszkiem z tyłu!- dalej lampił się na mnie tymi niebieskimi gałami mrugając od czasu do czasu.
-Ich verstehe dich nicht!( Ja nie rozumiem cię!)- wypowiedział...
-Ty! Gościu nie jedź mi tu Niemczyzną tylko po polsku odpowiedz i nie wygłupiaj się, że nie umiesz! Gdzie jest telefon!Iphone!!! Czy jak to tam się mówi... - a ten dalej lamipił się na mnie po czym się ocknął i powtórzył pod nosem kilka razy
-Iphone! Iphone!- złapał za leżący obok niego telefon i mi go dał.
-Dziekować!- znów nie jarzył więc zrozumiałam że to po prostu jest Niemiec... Westchnęłam pod nosem i powiedziałam- Danke!- a tamten popatrzył się na mnie jak na jeszcze większego matoła i lustrował mnie dopóki nie wyszłam z pokoju.Wróciłam do siebie i obudziłam Si!
-Wera! Znów mnie budzisz!
-Wiem księżniczko, ale ci fona przyniosłam!
-Dziękuję! Ale wiesz, że byłaś u Wellingera?
-Czekaj Wellinger... Wellinger...
-Ten Niemiecki, mój ulubiony skoczek...
-Aaa... Ten Wellinger... Wellinger!? Czekaj coś muszę załatwić- wyszłam z powrotem z pokoju i po raz kolejny odwiedziłam pana z pod 97...
-Panie! (tym razem już po Niemiecku) Dajżesz pan mi grafa!
-Co?! Jakiego grafa? Aaa... autograf?-zapytał zaspany mężczyzna
-Tak au-to-graf!
-Dobra! Czekaj...- wyszedł leniwie z łóżka-Stefania by zemdlała bo był w samych bokserkach-i wyciągnął z walizki kartkę po czym zapytał- dla kogo?
-Dla Stefani!
-Ok...- szybko nabazgrolił kilak liter markerem i dał mi kartkę
-Dziękuję!
-Nie ma za co... Dobranoc...- z powrotem rzucił się na łóżko i usnął, a ja wróciłam do pokoju do nie śpiącej już Si.
-Mam coś dla ciebie!-krzyknęłam z euforią
-Cóż takiego?
-Autograf Wellingera!-pokazałam kartkę z podpisem, a ta co? Zerwała się z pozycji siedzącej i zaczęła skakać z kartką w rękach... Za nią nie nadążysz...Czekałam5 minut ta dalej skakała czekałam 10 minut, a ta dalej skakała minęło 15 minut i dalej skakała aż ja musiałam położyć temu kres.
-Stefania! Skończ już i chodź spać bo jest już 3:30
-Dobra już dobra- posłusznie się położyła na sąsiednim łóżku w pokoju, a później to już nie pamiętam bo usnęłam...
............................Oczami Stefani..........................
"Jezuniu drogi! Siedziałyśmy wczoraj do 3:30, a dziś jakiś kretyn budzi mnie dzwoniąc do mnie o 9:30" pomyślałam... Zerknęłam na telefon, a tu co? Richard Fraitag dzwoni! Kurde pewnie Wera założyła fałszywy numer... Odebrałam...
-Andreas! Gdzie ty jesteś! Miałeś mi pomóc z tymi wiązaniami w nartach!
-Yyy... Dzień dobry... Tu Stefania Krafet
-Witam! Może wiesz gdzie jest Andreas Wellinger?
-Yyy... Nie mam pojęcia... Od wczorajszej nocy..
-Nocy...? Cóż on znów napsocił?
-Niech pan mnie źle nie zrozumie...
-Dobrze... A czy może wiesz czy jest jeszcze w hotelu?
-Możliwe...
-Dziękuję! do zobaczenia!
-Do zobaczenia...- rozłączyłam się a mój wyraz twarzy? Niepowtarzalny... Ale to co mnie czekało to jakiś odpał... Totalny odpał!
Błagam komentujcie i krytykujcie... Jeszcze raz błagam i pozdrawiam... :* sAndi
Ty dziweczyno masz suchary XD Łzy mi ze śmiechu leciały jak to czytałam :D Jesteś prze genialna !!! Czekam na kolejny i zapraszam tez na mojego bloga ---> skokwmilosc.blogspot.com
OdpowiedzUsuńHeeh. :D super :D czekam na kolejne. :D
OdpowiedzUsuńSuper :) ale żem sie uśmiała :D
OdpowiedzUsuńSuper! :D Najlepszy blog ever . Pisz jak najczęściej rozdziały ;33
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny?
OdpowiedzUsuń